Google Stadia nie żyje, a pogrzeb odbędzie się 18 stycznia 2023 r. Na razie jest to chodzący trup, na którym użytkownicy mogą kontynuować grę, aby ukończyć grę… i wtedy już go nie będzie. Na zawsze. Użytkownicy nie będą czerpać pociechy z faktu, że przynajmniej otrzymają zwrot wszystkich pieniędzy wydanych na gry i sprzęt. Jeśli to był najlepszy sposób na wieczorny relaks i zagranie w gry, taki gest jest marny. Co gorsza, w ostatecznym rozrachunku pojawia się strach, że Google zabije usługę Dokładnie co to zabiło.
Stadia została ogłoszona martwą, zanim w ogóle dano jej szansę
Od samego początku niedowiarkowie starają się wmówić, że dni Stadii są policzone. W końcu Google ma dość zapełniony cmentarz aplikacji do przesyłania wiadomości, całą sieć mediów społecznościowych zintegrowaną z YouTube i kilka wyjść sprzętowych, takich jak Google Glass. Istnieje nawet witryna internetowa poświęcona wszystkim usługom, które Google zmarnował – trafnie nazwana „Zabity przez Google'a". Dla Stadii oznaczało to, że wiele osób trzymało się od niej z daleka i nie traktowało jej poważnie, uważając, że jej dni są już policzone, co samo w sobie stało się samospełniającą się przepowiednią zagłady.
Wszystko to wskazuje na szerszy problem – Google chce być traktowane poważnie, ale użytkownicy nie mogą już ufać nowym produktom, które wprowadza na rynek. Jeśli Google planuje uruchomić nową usługę, ludzie to zrobią natychmiast popaść w pesymizm. Nawet w nasz artykuł dotyczący premiery Google Stadia, jeden z najważniejszych komentarzy stwierdza po prostu: „Nie mogę się doczekać, aż za półtora roku wyślemy to na cmentarz Google”. To trwało około dwa razy dłużej, ale sens pozostaje – ludzie po prostu zakładają, że nowe usługi Google są od samego początku skazane na porażkę początek.
Zmiana postrzegania marki Google przy ambitnych projektach
Największym problemem Google jest to, że jego własna marka jest obecnie kojarzona z usługami zabijania, które nie zaczynają się od prawej strony. Jeśli ludzie boją się inwestować w Stadię (w obawie przed jej zamknięciem), to będzie to tylko samospełniająca się przepowiednia. Oczywiście ludzie nie chcieliby inwestować w usługę, która według wszystkich jest skazana na porażkę. Oczywiste jest, że Google musi znaleźć sposób na pokonanie tego przekonania. Problem brzmi: jak?
Jednym z najlepszych i najbardziej przyjaznych konsumentom działań podjętych przez Google w tej całej porażce jest zwrot pieniędzy za wszystkie gry, za które użytkownicy zapłacili w serwisie, nawet jeśli w nie grali. Co więcej, zwrócony zostanie także cały sprzęt, w tym pakiety zawierające na przykład Chromecasta. Innymi słowy, nadal możesz korzystać z niektórych rzeczy i w zasadzie masz je za darmo.
Chociaż decyzję, w jaki sposób przekazać tego rodzaju przekaz, pozostawię zespołom marketingowym, myślę, że: zobowiązanie wobec konsumentów, że jeśli nie wszystko się powiedzie, odzyskają pieniądze, byłoby dobrze pierwszy krok. W momencie premiery Stadia była postrzegana jako ryzykowne i myślę, że użytkownicy byliby wyrozumiali i mniej się bali, gdyby Google wykonał obie poniższe czynności:
- Przyznał, że czasami decyzje biznesowe nie sprawdzają się.
- Zobowiązałem się do zwrotu środków użytkownikom, jeśli ta decyzja biznesowa nie powiedzie się.
Wspólny wątek strachu, który dostrzegłem w dyskusji na temat wątpliwości dotyczących nieistniejącej już usługi przesyłania strumieniowego w chmurze, dotyczył w szczególności gier, za które zapłacili użytkownicy. Mamy teraz odpowiedź na pytanie, co otrzymują ci użytkownicy, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że podjęcie w tym celu zobowiązania na wczesnym etapie (przy jednoczesnym uznaniu tego niektóre firmy stanowią ryzyko) nie wyrządziłyby mniej szkód niż ludzie, którzy już spodziewali się, że anulowane projekty staną się częścią programu Google rdzeń. Zagwarantowanie zwrotu pieniędzy jako strategia wyjścia nie zawsze jest możliwe i zdecydowanie nie jest właściwym komunikatem W przypadku każdej optymistycznej firmy Google musi zdawać sobie sprawę z wyjątkowo negatywnego stanowiska, jakie się znajduje W. Pokazanie swojej ręki w sprawie strategii wyjścia mogło w rzeczywistości wzbudzić zaufanie konsumentów, a nie wątpliwości, ponieważ gdy jesteś na dnie, jeśli chodzi o reputację, jedyną pozostałą drogą jest wzrost.
Myślę, że co jeszcze firma mogła zrobić zamknięcie SG&E, własne studio gier, zabiło wielu. Stanowiło to ogromną część wysiłków firmy na rzecz przesyłania strumieniowego w chmurze, choć nawet wtedy Google przyznał, że tak Ważna była dla niej usługa white-label, którą oferuje firmom takim jak Capcom i AT&T w celach demonstracyjnych operacja. Optyka nigdy nie była dobra po zamknięciu własnego twórcy gier, niezależnie od tego, ile zobowiązań poczynił wobec graczy.
Tylko Google może nie stworzyć usługi gier online, która umożliwia granie w tytuły AAA i ulubione gry niezależne podczas globalnej pandemii zmuszając ludzi do korzystania z internetowych form rozrywki, a niedobory krzemu pogłębiały się z biegiem lat i uniemożliwiały graczom taką aktywność budynek komputery z najwyższej półki.
Patrząc w przyszłość
Bardziej bezpośrednim problemem dla Google jest kontrola szkód. Projekty czasami nie wychodzą, a firmy na całym świecie musiały je anulować, aby zabezpieczyć się finansowo. Jednak z jakiegoś powodu Google zdołało zapracować sobie na reputację jednego z najgorszych i jest coraz gorzej. Microsoft ma swoje własne”Zabity przez Microsoft”, ale nikt nie zakłada, że Xbox Game Pass Ultimate odbywa obecnie długą podróż do kostnicy.
W jakiś sposób Google musi położyć kres przekonaniu, że szczęśliwie zabija usługi na lewo i prawo, jeśli kiedykolwiek zechce zrobić coś średnio ambitnego. Tak naprawdę nie musi to być nawet ambitne – jeśli Google spróbuje stworzyć kolejną aplikację do przesyłania wiadomości, wkrótce będzie ona martwa. Gwarantowane. Oto, jak okropna jest marka Google dla aplikacji do przesyłania wiadomości, a reputacja ta rozprzestrzeni się na inne działy tylko wtedy, gdy firma na to pozwoli.
Dokąd Google może stąd pójść? Wygląda na to, że firma jest przeklęta, jeśli spróbuje czegoś nowego, i skazana na stagnację, jeśli nawet nie spróbuje.