Czy dzięki wymianie pamięci wirtualnej, nowemu menedżerowi okien i większej liczbie funkcji przypominających komputer stacjonarny nieuniknione jest, że pewnego dnia iPady będą po prostu uruchamiać zwykły system macOS?
Spekulacje na temat potencjalnego połączenia systemów operacyjnych iPad i Mac nie są niczym nowym. Nawet gdy iPady działały na zwykłym, starym systemie iOS, niektórzy entuzjaści argumentowali, że w pełni rozwinięty system operacyjny dla komputerów stacjonarnych zapewniłby lepszą obsługę tabletu niż powiększony interfejs mobilny. Niedawno użycie popularnego krzemu Apple w iPadzie i komputerze Mac zasygnalizowało, że Apple mógł uruchom macOS na iPadzie, jeśli chcesz. W przeciwieństwie do dawnych czasów, gdy iPady korzystały z układów z serii A, a komputery Mac z procesorami Intel, nie ma już żadnych twardych barier technicznych.
Zamiast tego wyzwaniem jest teraz oprogramowanie — jak udostępnić funkcje macOS, na których zależy ludziom iPada w sposób, który nie zakłóca korzystania z iPada, z którego korzystają już setki milionów użytkowników Miłość.
iPadOS 16 pokazuje nam, jak Apple zamierza to zrobić. Wskazuje również, że w nadchodzących latach granice między komputerem Mac a iPadem poważnie się zacierają. Jednakże z powodów, które za chwilę opiszę, wątpię, czy kiedykolwiek staną się jednym i tym samym.
Najnowsza wersja iPadOS dodaje kilka kluczowych funkcji, dzięki którym iPad działa bardziej jak pełnowymiarowa platforma komputerowa. Po pierwsze, funkcja Virtual Memory Swap — nowość w iPadzie, ale absolutnie starożytna w szerszym świecie komputerów — pozwala iPadowi wyssać pamięć wewnętrzną i używać jej jak dodatkowej pamięci RAM. Jest to ważne, ponieważ wcześniej iPad musiałby stopniowo zamykać aplikacje działające w tle w miarę zapełniania się pamięci RAM, podobnie jak smartfon. Dodanie wirtualnej pamięci RAM sprawia, że zachowuje się ona bardziej jak macOS lub Windows, z dużą pulą dodatkowej pamięci do wykorzystania — aż do dodatkowych 16 GB w iPadOS 16.
Pamięć wirtualna w połączeniu z szybką pamięcią flash to główny powód, dla którego Apple może sobie pozwolić na wysyłkę MacBooków z 8 GB pamięci RAM, która nadal dobrze radzi sobie nawet w wymagających działaniach, takich jak edycja wideo i intensywna wielozadaniowość. Zamiana między prawdziwą pamięcią RAM a pamięcią wirtualną na błyskawicznym dysku SSD jest tak szybka, że skuteczna niewidoczny dla przeciętnego użytkownika — nie odczuwasz żadnego spowolnienia, gdy system musi skorzystać z tego dodatkowego obciążenia wirtualna pamięć RAM.
Oznacza to, że na pierwszym planie może działać więcej rzeczy, co jest ważne dla innego głównego zestawu funkcji dodany w iPadOS 16: nowy system okienkowy, prowadzony przez Stage Managera, wraz z pełnym monitorem zewnętrznym wsparcie. Na ekranie może pojawić się jednocześnie maksymalnie osiem aplikacji, a paradygmat wielozadaniowości przeniesiony prosto z nowego macOS Ventura. Chwyć a obudowa klawiatury z gładzikiem, podłącz zewnętrzny monitor i prawdopodobnie będziesz mógł robić 99% tego, co robisz na co dzień na komputerze Mac.
Chociaż najnowszy system iPadOS niezaprzeczalnie bardziej przypomina komputer Mac niż kiedykolwiek wcześniej, istnieją między nimi istotne różnice. Chociaż jego możliwości wielozadaniowe znacznie się otworzyły, iPad pozostaje nieskończony bardziej zamknięty niż przeciętny komputer Mac, szczególnie pod względem rozszerzeń i dostępu do plików system. Na iPadzie nie ma czegoś takiego jak dostęp roota. I choć ryzykuję stwierdzeniem oczywistości, aplikacja na iPada to technicznie rzecz zupełnie inna niż aplikacja na Maca, choć ostatecznie obie mogą działać na tym samym krzemie.
Apple ma znacznie, znacznie większą kontrolę nad iPadem i trudno wyobrazić sobie, aby firma w najbliższym czasie z tego zrezygnowała. Połączenie iPadOS z macOS nieuchronnie oznaczałoby umożliwienie takich rzeczy, jak sideloading – uruchamianie aplikacji pobranych ze źródeł innych niż App Store. Z punktu widzenia Apple’a to niezła puszka Pandory, a otwarcie go spowodowałoby utratę znacznej części kontroli nad iPadem jako platformą.
Apple stanowczo sprzeciwił się sideloadingowi na iPhonie, powołując się na obawy dotyczące bezpieczeństwa i prywatności. Ale istnieje również bardzo oczywista, bardzo silna zachęta ekonomiczna dla Apple, aby trzymać iPada tak samo zablokowanego jak on obecnie jest, a App Store – i związana z nim wymagana 30% obniżka wszystkich przychodów z aplikacji – jest jedynym źródłem aplikacje. Tymczasem utrzymywanie iPada jako produktu niezupełnie macOS zapobiega kanibalizowaniu przez tablet zbyt dużej części sprzedaży podstawowych Macbooków.
Widzę, że iPadOS rozwija się w kierunku, który w większości zapewnia lepsze doświadczenia większości użytkowników lub mniej nie do odróżnienia od macOS — co z kolei sprawia, że korzystanie z obu systemów obok siebie jest bardziej płynne niż kiedykolwiek. Ale to absolutnie nie oznacza, że iPadOS będzie pod maską zachowywał się jak macOS. Zamiast tego wydaje się, że iPadOS zmienia się w to, czym byłby macOS, gdyby Apple mógł go dziś zbudować od podstaw — coś z potężne funkcje wielozadaniowości i obsługa urządzeń peryferyjnych, ale Apple decyduje o dozwolonym oprogramowaniu używać.
Czy Apple może mnie zaskoczyć i w ciągu kilku pokoleń w pełni połączyć iPadOS z macOS? Jasne – faktycznie, w bunkrze gdzieś pod Apple Parkiem prawdopodobnie są dziś iPady z systemem macOS. Ale jeśli chodzi o tak ważne decyzje dotyczące produktu, technologia stanowi tylko małą część równania.