Google pozwany przez 36 stanów USA w związku z rzekomym monopolem Sklepu Play

36 stanów USA połączyło siły w pozwie, twierdząc, że Google nadużywa swojej dominacji nad Androidem i Sklepem Play.

Stany Zjednoczone: Utah, Nowy Jork, Karolina Północna i Tennessee prowadzą pozew podpisany przez 32 inne stany USA, w którym zarzucają Google w praktyki monopolistyczne w celu utrzymania dominacji w dystrybucji aplikacji na Androida i przetwarzaniu płatności za treści cyfrowe zakupione za pośrednictwem Google Play Sklep.

Pozew, który wpłynął dzisiaj do Sądu Okręgowego Stanów Zjednoczonych dla Północnego Okręgu Kalifornii, zarzuca Google naruszenie sekcji 1 i 2 ustawy Ustawa Shermana. Państwa będące powodem starają się uniemożliwić Google nakładanie „przeszkód technologicznych lub niedokładnych ostrzeżeń”, gdy użytkownicy próbują pobrać aplikację na boczny tor, korzystanie z umów w celu zabraniać producentom OEM wstępnego ładowania konkurencyjnego sklepu z aplikacjami, zabraniać programistom używania Google Play do dystrybucji aplikacji lub sklepów z aplikacjami ułatwiających dystrybucję aplikacji poza sklepem Google Play, od uzależniania dostępu do kampanii Google App Campaign od umieszczenia aplikacji w Google Play, od płacenia firmie Samsung lub innym producentom OEM za porzucenie relacje z twórcami aplikacji lub ograniczenie tworzenia konkurencyjnych sklepów z aplikacjami, począwszy od płacenia twórcom aplikacji, aby zniechęcić ich do oferowania aplikacji poza Google Play, oraz więcej. Można przeczytać cały pozew

Tutaj, ale podsumowaliśmy argumenty i dowody przedstawione poniżej, więc nie musisz czytać wszystkich 144 stron (choć nadal to polecam).

Czy Google ma monopol na dystrybucję aplikacji i przetwarzanie płatności?

To, czy Google ma monopol na dystrybucję aplikacji na Androida, jest przedmiotem dyskusji, biorąc pod uwagę, że Android umożliwia użytkownikom sideloadowanie aplikacji, a producenci OEM mogą wstępnie ładować własne sklepy z aplikacjami. Jednak w pozwie wskazano (niestety zredagowane) wewnętrzne dane Google pokazujące, że liczba użytkowników, którzy umożliwili sideloading, a zasięg alternatywnych sklepów z aplikacjami jest bardzo, bardzo duży ograniczony. Na przykład sklep Google Play w USA dystrybuuje „ponad 90% wszystkich aplikacji na Androida w Stanach Zjednoczonych. Żaden konkurencyjny sklep z aplikacjami na Androida nie ma więcej niż 5% rynku. W związku z tym aplikacje, które nie są dostępne w sklepie Google Play, tracą dostęp do około 130 milionów systemów Android Jeśli chodzi o sideloading, w pozwie stwierdzono, że Google nakłada irytujące bariery i komunikaty ostrzegawcze, odstraszające użytkowników od korzystania z funkcja.

Ponadto w pozwie zawarto argument, że w rzeczywistości nie ma rynku urządzeń z systemem Android bez sklepu Google Play. Ponieważ Android jest „jedynym realnym systemem operacyjnym, na który mogą licencjonować producenci urządzeń mobilnych, którzy sprzedają swoje urządzenia konsumentom w USA”, Google „ma trwały monopol pozycję na rynku i znaczną przewagę nad producentami urządzeń mobilnych i twórcami aplikacji na Androida.” W pozwie wspomniano, że „nawet podmioty posiadające duże zasoby, takie jak Microsoft i Amazonowi nie udało się” stworzyć „licencjonowanego mobilnego systemu operacyjnego”. Android jest „open source” tylko z nazwy”, ponieważ system operacyjny Android z certyfikatem Google obsługuje prawie wszystkie obecne systemy Android urządzenia. W rzeczywistości według stanu na lipiec 2020 r. „ponad 99%” telefonów z licencjonowanym mobilnym systemem operacyjnym było wyposażonych w system Android firmy Google.

Zatem w pozwie zarzuca się, że Google spełnia kryteria uznania za monopolistę podlegającego amerykańskim przepisom antymonopolowym.

W jaki sposób rzekomy monopol Google’a szkodzi użytkownikom?

Następnie w pozwie wskazano kilka sposobów, w jakie rzekomy monopol Google Play Store szkodzi konsumentom i twórcom aplikacji w 36 stanach USA.

Według pozwu konsumenci ponoszą szkodę, ponieważ muszą płacić więcej za aplikacje i treści („prowizja ponadkonkurencyjna Google”, jak to nazywa się w skardze). Szkodzi im także „utrata konkurencji wśród podmiotów przetwarzających płatności, które mogą oferować znacznie niższe prowizje, jak np a także ulepszone funkcje płatności, obsługa klienta i bezpieczeństwo danych.” W pozwie wskazano, jak alternatywne podmioty przetwarzające płatności tak jak PayPal I Braintree pobieraj znacznie niższą opłatę niż rozliczenia w Google Play, tj. 2,9% transakcji plus stałe 30 centów.

Tymczasem twórcy aplikacji ponoszą szkodę, gdy „niektórzy potencjalni konsumenci… rezygnują z zakupów w aplikacji, co skutkuje utratą zysków”. Dalsze rozliczenia w Google Play „oddziela” twórców aplikacji od ich klientów, uniemożliwiając im „świadczenie dostosowanej do indywidualnych potrzeb obsługi klienta w kluczowych interakcjach z klientami”. takie jak historia płatności i prośby o zwrot pieniędzy.” Wreszcie wymuszone powiązanie między Sklepem Google Play a rozliczeniami w Google Play „utrudnia programistom badania, rozwój i wprowadzanie na rynek innowacyjnych nowych aplikacji, co skutkuje dla nich dalszą utratą zysków oraz mniejszymi innowacjami i mniejszym wyborem konsumenci.”

Jak Google utrzymuje swój rzekomy monopol?

Większość pozwu dotyczy praktyk, w jakie rzekomo uczestniczy Google, aby utrzymać swoją dominację w zakresie dystrybucji aplikacji na Androida i przetwarzania płatności w Sklepie Play.

Na początek Google otrzymuje do 30% pieniędzy za każdym razem, gdy użytkownik kupi aplikację, treści cyfrowe lub subskrypcję w Google Play, choć było to ostatnio obniżona do 15% za zarobki poniżej 1 miliona dolarów. Bardziej problematyczny jest sposób, w jaki twierdzi się, że firma stosuje praktyki antykonkurencyjne w celu „pobierania i utrzymywania tej ekstrawaganckiej prowizji”.

Skarga koncentruje się na „pięciu kategoriach zachowań antykonkurencyjnych, poprzez które Google utrudniał konkurencję w zakresie dystrybucji aplikacji na Androida i zakupów w aplikacjach”. W skardze wskazano że w przypadku braku takiego postępowania na rynku przetwarzania płatności w aplikacjach na Androida istniałaby „silna konkurencja” i że „monopol Google na dystrybucję aplikacji mógłby zostać zakłócony”.

  1. Po pierwsze, Google tworzy i nakłada przeszkody mające na celu „zamknięcie ekosystemu dystrybucji aplikacji na Androida”. Robią to, nakładając „niepotrzebnie szerokie ograniczenia na bezpośrednie pobieranie aplikacji i sklepów z aplikacjami” (tj. sideloading), korzystając z umów dystrybucyjnych aplikacji mobilnych (MADA) z producentami urządzeń z systemem Android, aby uniemożliwić im modyfikowanie systemu operacyjnego w celu obejścia tych ograniczeń sideloading, blokowanie dystrybucji konkurencyjnych sklepów z aplikacjami w Google Play oraz uniemożliwianie sklepom z aplikacjami i aplikacjom spoza Play kupowania reklam w YouTube i Google Szukaj. Kampanie promujące aplikacje są dostępne tylko dla programistów, którzy udostępniają swoje aplikacje w Google Play.
    Kampania Google App przedstawiająca promocję aplikacji na Androida dostępnej w sklepie Google Play.
  2. Po drugie, Google stosuje metodę kija i marchewki, aby zniechęcić do konkurencji jedyne podmioty, które mogłyby podważyć ich pozycję w dystrybucji aplikacji (producenci OEM i operatorzy). Marchewką są umowy o podziale przychodów (RSA), natomiast kije to umowy zmuszające producentów OEM do wstępnego załadowania Google Play Store (MADA), zapobiegnij jego odinstalowaniu i upewnij się, że żaden inny sklep z aplikacjami nie będzie już wyświetlany wyraźnie. Czasami agencje RSA „całkowicie zabraniają” wstępnego ładowania konkurencyjnych sklepów z aplikacjami, z wyjątkiem sklepów OEM lub sklepów marki operatora.
  3. Po trzecie, Google próbował „odkupić Samsunga”, aby ograniczyć konkurencję ze strony Galaxy Store. Google podobno chciał między innymi zamienić Galaxy Store w „białą etykietę” dla Sklepu Play, jak np Samsung miałby korzystać z zaplecza Google Play – w tym z rozliczeń w Google Play – zachowując Galaxy Store branding.
  4. Po czwarte, Google podobno uruchomił programy motywacyjne umożliwiające dzielenie się zyskami z większymi twórcami aplikacji, aby uniemożliwić im przejście do konkurencyjnego sklepu lub utworzenie własnego. Nie wiemy dokładnie, o jakich programach motywacyjnych mowa w pozwie, ale koncepcja ta nie jest niespotykana.
  5. Po piąte, Google zaleca korzystanie z rozliczeń Google Play przy wszystkich zakupach w aplikacji.

Następnie garnitur rozwija każdy z tych punktów, podając konkretne przykłady. Jeśli chodzi o sideloading, w pozwie argumentowano, że ostrzeżenia Google skierowane do użytkowników dotyczące sideloadingu „rażąco wyolbrzymiają ryzyko”. Mimo że Google regularnie skanuje aplikacje w Play Protect i nawet jeśli aplikacja została pobrana przez tysiące innych użytkowników (i w ten sposób przesłana do Play Protect w celu analizy), Google nadal ostrzega użytkownika o sideloadingu aplikacji, co w pozwie jest „wprowadzające w błąd i wykluczające”. W pozwie wskazano, że Google wysuwa wzniosłe twierdzenia o tym, że Android jest „bezpieczny aż do rdzenia”, a mimo to otwarcie przed nim ostrzega Ładowanie boczne. Jak wynika z białej księgi Google z 2018 r., na którą powołano się w pozwie, ryzyko bocznego pobrania aplikacji jest znikome dzięki Play Protect. W białej księdze stwierdzono, że potencjalnie szkodliwe aplikacje (PHA) są obecne „tylko w 0,08% urządzeniach, które korzystały wyłącznie z Google Play” oraz na „0,68% urządzeń, na których zainstalowano aplikacje spoza Google Grać.'"

„Podejście kija i marchewki” Google zostało szczegółowo zdefiniowane w pozwie. W szczególności producenci OEM, którzy chcą wstępnie zainstalować usługi mobilne Google (GMS) — pakiet aplikacji Google obejmujący Sklep Google Play — musi podpisać umowę o przeciwdziałaniu fragmentacji (AFA) lub, ostatnio, zobowiązanie dotyczące zgodności z systemem Android (AKC). Pierwsze kluczowe postanowienie ACC zostało zredagowane, ale drugie rzekomo zmusza producentów OEM do wyrażenia zgody na ograniczenia dotyczące produkcji i sprzedaży urządzeń z rozwidloną wersją Androida. Oznacza to, że producenci OEM nie mogą sprzedawać urządzeń z Androidem na licencji Google, a także urządzeń z rozwidloną wersją Androida. Standardy rzekomo wymagają również od producentów OEM wdrożenia ograniczeń i ostrzeżeń Google dotyczących sideloadingu.

Gdy producent OEM podpisze umowę AFA lub ACC, musi następnie podpisać umowę dotyczącą dystrybucji aplikacji mobilnych (MADA) z Google, która zmusza go do łączenia wielu aplikacji Google w pakiety — do 30 — jeśli chcą mieć możliwość wstępnego załadowania Usług Google Play, które udostępniają kluczowe interfejsy API, takie jak powiadomienia push i usługi lokalizacyjne, od których zależy wiele aplikacji. Ponieważ wiele aplikacji opiera się na Usługach Google Play, producenci OEM muszą zaakceptować warunki MADA dotyczące wstępnego ładowania Sklepu Play oraz uniemożliwianie innym sklepom z aplikacjami zyskania na znaczeniu, co jeszcze bardziej umocni dominację Sklepu Play – twierdzi pozew sądowy.

Tymczasem deweloperzy muszą podpisać m.in Umowa dystrybucyjna dla programistów (DDA), która uniemożliwia im dystrybucję w Google Play aplikacji, które „[ułatwiają] dystrybucję oprogramowania aplikacji i gier do użytku na urządzeniach z systemem Android poza Google Play.” To postanowienie uniemożliwia firmie Epic dystrybuując swoje Aplikacja Epic Games Store w Sklepie Play.

Co ciekawe, w pozwie wskazano, jak Google czuł się zagrożony przez współpracę Samsunga z Epic przenieś Fortnite do Galaxy Store, ponieważ Samsung zezwolił także aplikacji Epic Games na dystrybucję innych gier aplikacje. Ponadto, gdy Samsung zaczął zawierać „wyłączne umowy” z innymi popularnymi twórcami aplikacji i „wskazał”, że ma taki zamiar umieściwszy Galaxy Store na ekranie głównym nowych urządzeń, Google postanowiło „zapobiegawczo stłumić” zagrożenie ze strony rosnącej Galaxy Sklep. Rozpoczęła nienazwaną inicjatywę, która rzekomo miała na celu scementowanie zależności popularnych gier mobilnych od Google Play i przekonanie Samsunga do zaprzestania wysiłków w zakresie Galaxy Store. Według doniesień Google zaoferował Samsungowi „niezliczone korzyści i ulgi”, aby zapobiec rozbudowie Galaxy Store.

Chociaż podobno Google oferuje programy motywacyjne umożliwiające dzielenie się zyskami z większymi twórcami aplikacji, wydaje się, że takie wysiłki nie przyciągnęły dużych serwisów zajmujących się strumieniowym przesyłaniem muzyki i wideo. Jednak od listopada 2021 r. usługi strumieniowego przesyłania muzyki i wideo w ramach subskrypcji „muszą albo podporządkować się Google, albo uniemożliwić konsumentom zakup subskrypcji od ich aplikacji na Androida.” Dotyczy to również „usług subskrypcyjnych, w tym usług wyszukiwania pracy, randek, fitness i innych aplikacji”. Jeśli aplikacja nie zgodzi się na to, może oferować jedynie wersja aplikacji przeznaczona wyłącznie do przesyłania strumieniowego (nietransakcyjna), która nie może nawet poinformować konsumentów, że mogą kupić subskrypcję w innym miejscu lub zostać przekierowani poza aplikację w celu dokonania płatności. Oznacza to, że usługa taka jak Spotify (gdyby działała wyłącznie w trybie przesyłania strumieniowego) nie miałaby możliwości przekształcenia słuchaczy bezpłatnej muzyki w subskrybentów płatnych. Ciekawostka o tym, że Google Play zmusza więcej aplikacji do korzystania z Płatności w Google Play ujawniono w ubiegłym roku, ale informacja o zapisie „tylko streaming” jest nowością ujawnioną w pozwie.

Wreszcie w pozwie podniesiono, że nawet w obliczu niewielkiej podwyżki cen lub obniżenia jakości dystrybucji aplikacji „jest bardzo mało prawdopodobne”, aby dany konsument opuścił Androida na rzecz iOS. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele, w tym ogromna inwestycja finansowa związana z zakupem urządzenia, utrata dostępu do zakupionych treści cyfrowych oraz utrata dostępu do danych przechowywanych na tym urządzeniu lub w aplikacjach. Ta niechęć do zmiany jest dodatkowo pogłębiona, gdy konsument posiada wiele urządzeń w tym samym ekosystemie (np. tablet, smartwatch lub inteligentne urządzenia domowe). Wielu Amerykanów płaci za urządzenia także w ramach planów ratalnych, co utrudnia wyjazd ze względu na ustalenia umowne. Wreszcie, system operacyjny, na którym działa urządzenie, to tylko jedna z wielu kwestii, o których myśli konsument przy wyborze nowego urządzenia.

Jaka jest odpowiedź Google?

W krótki wpis na bloguGoogle wyjaśnia, dlaczego uważa, że ​​pozew jest bezzasadny. Na początek Google wskazuje, że każdy może dostosowywać i budować urządzenia z systemem operacyjnym Android, ponieważ jest to oprogramowanie typu open source pozew obala tę tezę, stwierdzając, że Android jest „otwartym oprogramowaniem” tylko z nazwy” ze względu na konieczność przesyłania GMS, a tym samym przestrzeganie zasad Google warunki. Google twierdzi dalej, że każdy może pobierać aplikacje z konkurencyjnego sklepu z aplikacjami lub bezpośrednio od dewelopera stronie internetowej i że system Android nie zapobiega ładowaniu bocznemu, jak pewien konkurencyjny mobilny system operacyjny (iOS) robi.

Google twierdzi, że w pozwie ignoruje konkurencję, jaką ma Google Play ze strony Apple App Store, i że większość przychodów sklepów z aplikacjami mobilnymi generowana jest na iOS. W pozwie odniesiono się przynajmniej do pierwszego punktu, wspominając, jak zablokowanie ekosystemu, niezgodność aplikacji i inne czynniki oznaczają, że Sklep Play tak naprawdę nie konkuruje z Apple App Store.

Następnie Google wspomina, w jaki sposób producenci i operatorzy urządzeń mogą w rzeczywistości wstępnie ładować konkurencyjne sklepy z aplikacjami obok Google Play, a tego popularne urządzenia z Androidem, takie jak tablet Amazon Fire, nawet nie mają Google Play. Ten pierwszy jest punktem spornym, biorąc pod uwagę, w jaki sposób Google rzekomo podjął działania przeciwko producentom OEM, takim jak OnePlus próbuję preinstalować sklep Epic Games Storeoraz o tym, jak firma rzekomo obrała za cel Samsunga w związku z jego próbami zbudowania Galaxy Store. Jeśli chodzi o tę ostatnią kwestię, warto zauważyć, że w pozwie wskazano, ile aplikacji uzależniło się od Usług Google Play, utrudniając aplikacjom obsługę innych sklepów z aplikacjami.

Następnie Google mówi o twórcach aplikacji. Po pierwsze, stwierdza, że ​​programiści mogą komunikować się z klientami poza aplikacją w sprawie tańszych ofert lub dostępności w konkurencyjnym sklepie z aplikacjami. Warto jednak zauważyć, że programiści nie mogą komunikować się w aplikacji ani na stronie Sklepu Play, co w rzeczywistości sprawia, że ​​te opcje są niewidoczne dla większości użytkowników. Następnie Google twierdzi, że Sklep Play nie ogranicza możliwości rozwoju programistów; programiści zarobili w Google Play ponad 80 miliardów dolarów w lutym 2020 r., a gospodarka aplikacjami na Androida i Google Play pomogły w utworzeniu prawie 2 milionów miejsc pracy w USA. W pozwie tak naprawdę nie określono ilościowo szkód, jakie rzekomy monopol Google wyrządza użytkownikom i twórcom aplikacji, więc Google ma tutaj rację.

Google wspomina dalej, jak inwestuje w zasoby, aby tworzyć aplikacje, obniżać koszty i rozwijać firmy, w tym tworzenie narzędzi, które pomagają programistom zmniejszyć obciążenie związane z testowaniem, przeprowadzać testy beta i monitorować swoje aplikacje pod adresem skala. Google wskazuje także, jak inwestuje w bezpieczeństwo; Google Play Protect skanuje ponad 100 miliardów aplikacji dziennie i zapobiegł 1,9 miliardom instalacji złośliwego oprogramowania w 2019 roku. Jednak w pozwie wskazano, jak dyrektor Google wewnętrznie przyznał, że płatności w Google Play są gorsze, ale nie jest jasne, kiedy to oświadczenie zostało wydane, ponieważ szczegóły zostały zredagowane. W pozwie wskazano również, że twierdzenia Google dotyczące bezpieczeństwa są niezgodne z ostrzeżeniami dotyczącymi niebezpieczeństw związanych z sideloadingiem.

Następny post na blogu Google omawia usługę przetwarzania płatności. Firma zwraca uwagę, że tylko 3% programistów w Google Play sprzedaje produkty lub treści cyfrowe i że tak jest podlega progresywnej opłacie za obsługę w wysokości 15% od pierwszego zarobionego 1 miliona dolarów, a następnie 30% za wszystkie zarobki powyżej 1 dolara milion. Co więcej, Google twierdzi, że ten pozew jest skierowany wyłącznie „w imieniu tych 0,1% programistów”, którzy podlegają 30% opłacie za usługę (tj. tych, którzy zarabiają ponad 1 milion dolarów rocznie). „W tym pozwie nie chodzi o pomoc małemu chłopcu ani ochronę konsumentów. Chodzi o wsparcie garstki głównych twórców aplikacji, którzy chcą korzystać z Google Play bez płacenia za to” – oznajmił Google w swoim poście na blogu.

Na koniec Google wspomina, że ​​w pozwie pominięto informację, że wiele innych sklepów z aplikacjami również pobiera podobne opłaty i tak dalej scentralizowany system rozliczeniowy chroni konsumentów przed oszustwami i umożliwia łatwe śledzenie zakupów w jednym miejscu.