Dowiedz się, w jaki sposób Xiaomi narusza warunki licencji GPL i jak jej decyzje wpływają na społeczność Androida i przyszłość systemu operacyjnego.
Xiaomi ogłosiło spektakularnie wyposażony Mi Note Pro, który wyposażony jest w najnowsze procesory Qualcomm Snapdragon wraz z dużym wyświetlaczem 2K i 4 GB pamięci RAM za zabójczą cenę. Biorąc to pod uwagę, jest coś niezbyt dobrego w ofercie Xiaomi, co budzi niepokój wielu programistów, zwłaszcza wielu znalezione tutaj na XDA: Powtarzające się naruszenia przez Xiaomi licencji GPLv2 dla jądra Linuksa, którym jest Android (a tym samym urządzenia Xiaomi) zbudowany na.
Xiaomi jest nie jest jedyną firmą, która naruszyła GPL jednak w przeszłości zrobiło to także wielu producentów OEM, takich jak Rockchip i Micromax, a wielu z nich do dziś kontynuuje swoje wyjęte spod prawa praktyki. My trochę o tym rozmawialiśmy na XDA, a dlaczego nie mielibyśmy? XDA to przede wszystkim społeczność programistów i jesteśmy znani z zapewniania tysiącom zaawansowanych użytkowników modyfikacji oprogramowania objętego licencją GPL, ale nasza społeczność podąża
naszą Politykę GPL i dlatego nie widzimy tu zbyt wiele podejrzanego zawłaszczenia.Więc co dokładnie Xiaomi robi źle? Czy jest to nielegalne, niemoralne lub po prostu niewłaściwe? Ponieważ niektórzy czytelnicy, użytkownicy, a nawet programiści mogą nie być na bieżąco w tych sprawach, rzućmy okiem na to, co oznacza GPL.
Powszechna Licencja Publiczna GNU (GPL) to licencja wolnego oprogramowania, która gwarantuje programistom, producentom OEM, użytkownikom i wszelkiego rodzaju organizacja, która łączy tę trójkę, aby mieć nieograniczony dostęp do podstaw i funkcjonalności oprogramowania, które wchodzi w skład pod tym. Mogą używać, studiować, udostępniać, kopiować lub modyfikować wspomniane oprogramowanie, ponieważ jest to oprogramowanie wolne. Twórcy GNU Projektu GNU definiują wolne oprogramowanie w następujący sposób:
„Bezpłatne oprogramowanie” oznacza oprogramowanie, które szanuje wolność i społeczność użytkowników. Z grubsza to oznacza użytkownicy mają swobodę uruchamiania, kopiowania, rozpowszechniania, studiowania, zmiany i ulepszania oprogramowania. Zatem „wolne oprogramowanie” jest kwestią wolności, a nie ceny. Aby zrozumieć tę koncepcję, powinieneś myśleć o „wolności” jako o „wolności słowa”, a nie o „darmowym piwie”.
Tak więc, chociaż wolne (wolne słowo) oprogramowanie może ostatecznie stać się darmowe (darmowe piwo), tak naprawdę chodzi o wspieranie środowisko programistyczne, które koncentruje się na postępie informatyki i inżynierii oprogramowania poprzez zbiorowe doskonalenie, dzielenie się i uczenie się kodu dowolnego wolnego oprogramowania.
Projekt GNU ma bardzo szlachetne spojrzenie na oprogramowanie i prowadzi kampanię, ponieważ wierzy, że każdy użytkownik i twórca zasługuje na tę wolność. Pozwala społeczeństwu nie tylko kontrolować program i jego działania, ale także oprogramowanie prawnie zastrzeżone robi odwrotnie, kontrolując użytkownika poprzez kontrolę programisty nad programem, co by to spowodowało W instrument niesprawiedliwej władzy. Dzięki podstawowym swobodom wolnego oprogramowania (które umożliwiają uruchamianie programu według własnego uznania, badanie jego działania, redystrybucję go, kiedy chcesz i rozpowszechnianie własnych modyfikacji), oprogramowanie inżynieria staje się bardziej czystą nauką, która pozwala na posiadanie artykułów, a nie patentów, dzięki czemu każdy programista może poznać czyjąś teorię kodu, jej metodologie i swoje preferowany styl programowania pogłębianie wiedzy na temat tego, jak to działa, i gromadzenie spostrzeżeń przydatnych w jego osobistym rozwoju. Co więcej, pozwala mu pobrać to oprogramowanie i zmodyfikować je.
Słowo „zastrzeżony” użyte do opisania oprogramowania, które nie jest wolne, nie tylko sugeruje, że wewnętrzne działanie kodu jest prawnie niedostępne innym stronom; oznacza to również, że właściciel oprogramowania, z którego korzystasz (czy to pobieranej aplikacji, czy systemu operacyjnego, którego używasz) jest twórcą i w związku z tym właściciel decyduje, czy możesz je skopiować, czy udostępnić. Takie niewolne przeszkody powodują, że mniej osób korzysta z programu i uczy się z niego, a także uniemożliwia użytkownikom modyfikowanie, dostosowywanie lub naprawianie programu. Pomijając bardziej etyczne podstawy spójności społecznej i związanych z nią ideologii, ta szkoda materialna ma zauważalny wpływ na społeczeństwo. przyszłość informatyki i konsumentów, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że informatyka i jej produkty uboczne są powiązane z życiem i przyszłością użytkowników - więcej niż kiedykolwiek wcześniej Dzisiaj.
Nie ma żadnego haczyka. Są jednak rzeczy, które denerwują producentów OEM. Osoby próbujące modyfikować wolne oprogramowanie na licencji GPL muszą przestrzegać pewnych zasad.
Po pierwsze, warunki muszą być dostępne dla każdego, kto otrzyma kopię dzieła objętego licencją GPL, i dla każdego kto przestrzega warunków GPL, ma pozwolenie na udostępnianie, studiowanie i modyfikowanie dzieła, a także jego pochodne. W odróżnieniu od innych licencji, GPL robi pozwalają, aby wolne (wolne słowa) oprogramowanie nie było wolne (darmowe piwo), w przeciwieństwie do innych licencji, które wyraźnie zabraniają dystrybucji komercyjnej.
Licencjobiorca lub dystrybutor GPL nie może nakładać dalszych ograniczeń na prawa przyznane przez GPL – zakazanie dystrybucję oprogramowania GPL bez wyraźnego ujawnienia jego charakteru lub w sposób nieujawniany umowy. Wszystkie patenty użyte w oprogramowaniu GPL są dostępne do nieograniczonego wykorzystania dla tych, którzy spełniają warunki GPL.
GPL wymaga również, aby do programów rozpowszechnianych w postaci wstępnie skompilowanych plików binarnych była dołączona kopia kodu źródłowego i zastrzeżenie informujące użytkownika lub programistę, że oprogramowanie jest objęte licencją GPL lub można je bezpłatnie studiować, udostępniać lub modyfikować na mocy GPL. A co najważniejsze, GPL wymaga od dystrybutorów zapewnienia wszystkim odbiorcom licencji wraz z programem, a także umożliwienie uzyskania kodu źródłowego za pośrednictwem jakiegoś medium dla tych, którzy o to poproszą, wraz z jasnymi wskazówkami, jak uzyskać kod źródłowy.
Android jest objęty licencją w ramach Apache 2.0 licencji, a nie GPL. Apache jest licencją bardziej „permisywną” i nie ma takich samych wymagań jak GPL. Nie wymaga rozpowszechniania kodu źródłowego dzieła objętego licencją ani dzieła pochodnego niekoniecznie zawiera licencję Apache, jak bardziej wirusowa GPL, o ile dołączysz ją licencja.
Tak więc, podczas gdy GPL promuje rozwój wolnego oprogramowania, Apache jest bardziej libertarianinem w swoim podejściu do rozwoju warunków przyszłych wyprowadzeń. A producenci OEM mogą na przykład pobrać oprogramowanie na licencji Apache, dodać swoje skórki, wzdęcia i co tam masz, a następnie zamknąć je i pozostawić źródło zamknięte. Właśnie to robi Xiaomi i wielu producentów OEM. Ale jądro Linuksa, na którym opiera się Android, to nie licencjonowany na platformie Apache, dla systemu Linux jest GPLv2 oprogramowania i ze względu na tę „wirusową” lub „zakaźną” właściwość GPLv2, opartego na Linuksie jądra Androida, które korzysta z kodu GPLv2 Linuksa ma pozostać GPLv2.
Xiaomi nie udostępniło kodów źródłowych jądra swojego oddziału Androida. Ponieważ ich jądro jest oparte na jądrze Androida, które jest oparte na jądrze Linuksa, czyli GPLv2, warunki GPLv2 obowiązują aż do Xiaomi. Gdyby użyli własnego jądra, mieliby pełne prawo nie rozpowszechniać swojego źródła i nie mieliby też takiego obowiązku. Jednak modyfikując i rozpowszechniając oprogramowanie GPL, muszą przestrzegać warunków GPL, w tym przypadku GPLv2.
Użytkownicy i programiści słusznie zasługują na dostęp do kodów źródłowych jądra, a w przypadku XDA na brak takiego ważna część zmodyfikowanego źródła jądra Androida przez Xiaomi oznacza, że ulepszanie i majsterkowanie na urządzeniach Xiaomi przyjmuje uderzenie. A dla społeczności poświęconej odkrywaniu świata Androida i przekształcaniu go w najlepszy możliwy produkt, pozbawiona możliwości modyfikowania oprogramowania telefonów z poziomu najszybciej rozwijającym się producentem OEM na świecie to ważna sprawa.
Pojawiły się petycje, aby Xiaomi dostosowało się do GPLv2 i udostępniło swoje źródła w odpowiednim czasie, ale jak dotąd udało im się zdobyć tylko obietnice. I te obietnice nadal nie zostały dotrzymane. Hugo Barra, wiceprezes Xiaomi, obiecał w październiku 2014 r., że źródła jądra dla Mi3 zobaczymy w „w ciągu najbliższych kilku tygodni”, ale to się nigdy nie zdarzyło. Co więcej, w grudniu ubiegłego roku zapowiedzieli, że ich źródła zostaną ujawnione nie w 2014 roku, ale w 2015 r.
Dlaczego Xiaomi nie udostępniło w odpowiednim czasie źródeł swojego urządzenia Mi3? Hugo Barra powiedział w grudniu, że nie zrobił tego, aby zapobiec wyciekowi informacji na temat swoich nadchodzących urządzeń. Stwierdza:
„Kod źródłowy jądra dla tych urządzeń zawiera znaczną ilość kodu źródłowego, który zostanie wykorzystany w dwóch nadchodzących modelach. Jeśli udostępnimy źródło jądra w jego obecnym stanie, ujawnimy więcej, niż byśmy chcieli, na temat przyszłych urządzeń. Będziemy to zmieniać w przyszłości, ale obecnie jest to ograniczenie, z którym musimy żyć. Mamy nadzieję, że zrozumiecie to stanowisko i bardzo nam przykro z powodu frustracji, jaką mogliśmy spowodować!”
Czy to usprawiedliwia ich działania? Oczywiście nie. Są producentem-miliarderem w branży miliarderów i doskonale wiedzieli, że ich kod działa na warunkach GPLv2 i że muszą się z nimi zgodzić. W 2013 ogłoszono z dumą pochwalił się, że jądro Xiaomi będzie miało otwarte oprogramowanie. Przywiązywali dużą wagę do możliwości dostosowywania przez programistów ROM-ów do smartfonów Xiaomi, a jej apologeci reklamowali Xiaomi jako „wszystko skupiające się na udostępnianiu kodu typu open source”. Przesuńmy się o rok do przodu, a ich kody źródłowe są opóźnione z nieuzasadnionych powodów, do których powinny były zostać przekazane źródła jądra konsumentów od samego początku, bez czekania, aż konsumenci będą ich ścigać z widłami i bez plucia im w twarz absurdami opóźnienia. I to nawet nie uwzględnia pracy tych, którzy byli przed nimi, i przysłowia bzdury Xiaomi (i każdy inny producent OEM, który nie przestrzega GPLv2) bierze na siebie odpowiedzialność za każdym razem, gdy wypuszcza nową urządzenie.
Chcę jeszcze podkreślić ostatnią rzecz dla tych czytelników, którzy nie są zaznajomieni z tym rozróżnieniem: GPL to licencja, a nie umowa. Niektóre jurysdykcje dostrzegają kluczowe różnice między tymi dwoma, ponieważ umowy są egzekwowalne przez prawo umów i licencje wchodzą w zakres Prawo autorskie. Zatem złamanie okresu licencji jest nadal dopuszczalne. Dystrybutorzy, którzy nie akceptują warunków GPL, nie mogą kopiować i rozpowszechniać oprogramowania GPL zgodnie z prawem. Ponieważ zdecydowali się na dystrybucję oprogramowania, w świetle Prawa są winni naruszenia.
Niezależnie od tego, czy ktoś nie zgadza się z wizją GNU dotyczącą demokratycznego, otwartego i włączającego wolnego oprogramowania, czy też nie, w najmniejszym stopniu nie wpływa na decyzje Xiaomi i ich wielokrotne łamanie warunków, na które się zgodzili zło. Zarabiają na Androidzie z prędkością, jakiej nie widział żaden rywal i nie przestrzegają zasad, które uczyniły Androida tym, czym jest dzisiaj, zasad, które umożliwiły producentom OEM i indywidualnym programistom stymulowanie wzrostu i postępu w ekosystemie systemów operacyjnych. Zasady, których miliony z szacunkiem przestrzegały, aby stworzyć własną udaną karierę, własne, odnoszące sukcesy firmy, I nasze ulubione hobby na XDA.
Z praktycznego punktu widzenia załatwienie tej sprawy w sądzie nie należy do najłatwiejszych. Rząd Chin jest świadomy kradzieży patentów, piractwa i wszelkiego rodzaju naruszeń praw autorskich, które mają miejsce w kraju, ale nie chce nic z tym zrobić. Wielu analityków i naukowców obwinia tę sytuację ukryty plagiat które Chiny obserwowały od lat, a niektórzy sugerują, że może to być integralną część filozofii konfucjańskiej na których w dużej mierze opiera się chińska kultura. Niezależnie od tego, czy naukowcy, analitycy czy sfrustrowani biznesmeni mają rację, problem naruszenia praw autorskich w Chinach dotyczy całego spektrum produktów i Android nie jest tu wyjątkiem.
Xiaomi znajduje się w centrum uwagi jako jeden z najważniejszych współczesnych producentów OEM, a rozpoznawalność marki rośnie z każdym dniem i możliwe jest wkrótce wejście na rynek amerykański. Choć naruszenia tych zasad niekoniecznie mają duże znaczenie dla zwykłego konsumenta Androida, mają one poważny wpływ nie tylko na programistów, ale na cały ekosystem. Jak sugeruje Projekt GNU, ta konkretna praktyka, szczególnie w tym konkretnym przypadku, szkodzi postępowi naszego ukochanego oprogramowania.
To także kwestia szacunku i pokory. Zostawiam Was z cytatem wizjonerskiego rewolucjonisty, który przyznał, że jego wpływ na świat był taki dzięki wcześniejszej pracy tych, którzy byli przed nim. Miejmy nadzieję, że Xiaomi pewnego dnia przyjmie tę filozofię, będzie przestrzegać warunków i pomoże Androidowi prosperować tak, jak tylko to możliwe.