Co zrestrukturyzowane opłaty licencyjne Arm mogą oznaczać dla konsumentów?

Według doniesień Arm planuje restrukturyzację swojego modelu biznesowego w celu podniesienia opłat licencyjnych, co może spowodować znaczną podwyżkę cen wszystkich telefonów.

Od bezprzewodowych słuchawek dousznych po gogle VR i wszystko pomiędzy, ceny urządzeń technicznych odnotowały zauważalny wzrost cen od początku pandemii. Zaczęło się od globalny niedobór chipów a następnie przełożyły się na wzrost kosztów produkcji na wielu poziomach. Oczywiście smartfony nie są wyjątkiem od reguły, zwłaszcza biorąc pod uwagę złożony proces produkując jego komponenty, takie jak znajdujący się w środku chip. Jakikolwiek wzrost kosztów produkcji niezmiennie zostanie przerzucony na konsumentów, a jeśli tak wynika z najnowszego raportu, tak jest wierzyć, wygląda na to, że wkrótce będziemy świadkami czegoś, co dzięki uprzejmości firmy może wpłynąć na ceny smartfonów Ramię.

Tradycyjnie brytyjski gigant, który projektuje architekturę chipów stosowanych w prawie wszystkich smartfonach, pobiera od swoich klientów producentów chipów opłatę licencyjną za wykorzystanie jego projektów. Opłata ta naliczana jest od ostatecznej wartości chipa, która waha się w granicach 1–2%. Jednak według raportu przygotowanego przez

Financial Times, Arm planuje restrukturyzację swojego modelu biznesowego w zakresie wcześniejszego pobierania opłat licencyjnych swoją ofertę publiczną jeszcze w tym roku, opierając się na ostatecznej wartości urządzenia, a nie ostatecznej wartości samego urządzenia chipset. Należy zauważyć, że doniesienia te należy traktować z dużą rezerwą, dopóki Arm oficjalnie nie potwierdzi tych doniesień, jednak jeśli okażą się one dokładne, konsekwencje mogą być znaczące.

Przechylając równowagę

Na początek, zamiast obecnych ustaleń między producentami chipów a firmą Arm, każdy producent urządzeń musi teraz posiadać własną, indywidualną licencję opartą na technologii ARM. Sprawa staje się jeszcze bardziej interesująca, jeśli chodzi o firmy będące zarówno producentami urządzeń, jak i producentów chipów, takie jak Samsung i Apple. Takie firmy mają już z Armem długoterminowe porozumienia, co rzekomo neguje ten wymóg.

Oczywiście, biorąc pod uwagę spekulacyjny charakter tego raportu, nie znamy żadnych dalszych szczegółów na temat tego, w jaki sposób ich potencjalna długoterminowa umowa jest porównywalna z uzyskaniem bezpośredniej licencji od Arm jako samego urządzenia producent. Jeśli rzeczywiście przyniesie to korzyści producentom urządzeń i chipów, może zapewnić firmom takim jak Apple i Samsung poważną przewagę konkurencyjną nad konkurentami takimi jak Xiaomi i Oppo. A jeśli faworyzuje dostawców produkujących wyłącznie urządzenia, prawdopodobnie wywoła wrzawę ze strony takich firm jak Apple i Samsung w stronę Arm.

Skutki takich decyzji na pewno odczują ktoś w łańcuchu i może się zdarzyć, że w rezultacie ceny urządzeń mogą w jakiś sposób wzrosnąć.

Można argumentować, że ta druga sytuacja może pomóc Armowi w zapewnieniu większej parytetu na rynku każda firma produkująca urządzenia zgodnie z tym, co zostało już zrobione z czołowymi psami, takimi jak Apple i SAMSUNG. Byłoby to faktycznie korzystne dla branży, usuwając wszelkie pozornie nieuczciwe przewagi konkurencyjne, jakie jakikolwiek dostawca miał wcześniej. Może się jednak zdarzyć również tak, że zamiast zwiększać ceny, zasadniczo będzie to zależało od tego, kto zapłaci rachunek.

Powiedziawszy to, nie możemy być pewni prawdziwych intencji Arma, biorąc pod uwagę, że nie znamy prawdziwego charakteru raportu ani tego, co dzieje się wewnątrz firmy. Możemy być jednak pewni, że skutki takich decyzji na pewno odczujemy ktoś w sieci i może się zdarzyć, że w rezultacie ceny urządzeń mogą w jakiś sposób wzrosnąć, co z kolei oznacza, że ​​Arm będzie zarabiał więcej.

Wstrząsanie rynkiem

To prowadzi nas do drugiej strony historii: rynku konsumenckiego. Zakładając, że w przypadku większości smartfonów nastąpi wzrost kosztów produkcji, konsumenci to zauważą wzrost cen wszystkich produktów, od stosunkowo niedrogich telefonów ze średniej półki po droższe modele flagowe te.

Jednym z powodów takich konsekwencji jest to, jak dobre stały się smartfony ze średniej półki. Dzisiejsze telefony klasy średniej niekoniecznie są gorsze od swoich flagowych wersji we wszystkich przypadkach, raczej teraz wymieniają się ciosami. Najnowszym przykładem jest to, jak Pixel 7a rzucił duży cień na swojego flagowego rodzeństwa ponieważ ma wiele podstawowych funkcji za znacznie niższą cenę. W dzisiejszych czasach polecanie telefonu ze średniej półki nie jest już tak naciąganym pomysłem jak kiedyś. Żyjemy w świecie, w którym średniej klasy Samsung Galaxy A54 ma prawo do czterech dużych aktualizacji systemu operacyjnego, co jeszcze nie tak dawno było notorycznie jednym ze słabych punktów telefonów ze średniej półki. Są nawet budżetowe telefony z Androidem które są bardziej wartościowe niż kiedyś.

Jeśli ceny smartfonów mają jeszcze nieco wzrosnąć, sensowne byłoby ponowne rozważenie opcji dostępnych na rynku. Nie jest tak, że w procesie schodzenia po kolejnych poziomach cokolwiek zostanie utracone – telefony z najwyższej półki jak Samsung Galaxy S23 Ultra nadal mają przewagę, jeśli chodzi o intensywne zadania lub ciągłe obciążenia pracą. Ale jeśli efekt niektórzy nie odczuli już malejących zysków, być może wkrótce więcej osób je odczuje.

Rynki niszowe odczuwają szczyptę

To nie jest tak, że firmy z dnia na dzień wypuszczą mnóstwo czerwonego atramentu, gdy klienci porzucą linię flagowych telefonów. Jednym z rynków, który wciąż jest daleki od nasycenia, jest bardziej niszowy rynek składanych smartfonów. Biorąc pod uwagę, że ceny produktów takich jak nowy Google Pixel Fold zbliżają się już do 2000 dolarów, potencjalne podwyżki prawdopodobnie nie będą miały negatywnego wpływu na rynek składanych smartfonów. Konkurencja na tym stosunkowo niszowym rynku jest nadal napięta, m.in Motorola rozgrzewa konkurencję swoimi najnowszymi urządzeniami Razr, Po Google w końcu ogłosiło długo oczekiwany Pixel Fold.

Opóźnione wejście na rynek może jednak okazać się trudniejsze dla innych przedsiębiorstw teraz, gdy istnieje możliwość zwiększenia kosztów ogólnych związanych z uzyskaniem bezpośredniej licencji od Arm i opłaceniem jej opłaty. Mogłoby to dać istniejącym już dostawcom składanych telefonów dobrą poduszkę, na której mogliby odpocząć i ochłodzić atmosferę potencjalnej konkurencji ze strony innych firm. Ostatecznie ograniczona konkurencja nigdy nie jest miła dla klientów i tak byłoby w przypadku rynku, który odniósłby największe korzyści z bardziej zaostrzonej konkurencji.

To powiedziawszy, nawet uznani producenci nie wyjdą bez szwanku. Biorąc pod uwagę, jak drogie są telefony w tej kategorii, potencjalnie nastąpi bardziej znacząca podwyżka cen telefonów składanych, szczególnie tych pełnowymiarowe składane, takie jak Samsung Galaxy Z Fold 4 bardziej niż telefony z klapką. Ponownie nie znamy specyfiki tej nowej metody obliczania opłat licencyjnych. Być może sprowadzałoby się to jedynie do prostego przeniesienia ciężaru płacenia opłat licencyjnych z jednej strony na drugą. Dopóki jednak nie zostanie to potwierdzone, rosnący trend stania się tańszymi i bardziej dostępnymi telefonami zostanie w najlepszym razie spowolniony.

Efekt domina

Źródło: Siemens

Oczywiście wszystkie te elementy domina mogłyby potencjalnie zacząć się rozpadać, gdyby Arm nie był kompletny monopol na branżę, jeśli chodzi o posiadanie projektów chipów stosowanych w prawie każdym smartfonie. Trudno jednak przesądzić, czy doczekamy się tego końca, gdyż przełamanie takiego monopolu będzie stanowić nie lada wyzwanie na wielu frontach. Zakładając, że znajdzie się firma dysponująca wystarczającymi możliwościami finansowymi, aby inwestować w popularyzację własnych architektur, co jest zadaniem dość trudnym, najprawdopodobniej nie będzie to jedyna poważna przeszkoda.

Jako przykład, Firma Google ogłosiła niedawno oficjalne wsparcie dla RISC-V, bezpłatna i otwarta alternatywa dla Arm's ISA. Chociaż programiści nie będą musieli wprowadzać wielu zmian, aby ich aplikacje działały na platformie RISC-V pod względem kodu Java, nadal mogą mają więcej pracy do wykonania, jeśli ich aplikacje korzystają z kodu natywnego. Istnieją również obawy, że RISC-V może również prowadzić do fragmentacji.

Jeśli programistom nie zostanie zapewniona wystarczająco łatwa platforma programistyczna, bardzo niewielu z nich będzie zachęconych do wybrania nowej architektury i włożenia wysiłku w jej wspieranie.

Wszyscy widzieliśmy, jak trudne może to być. Kiedyś Microsoft próbował wypchnąć na rynek system operacyjny Windows Phone, ale głównym powodem jego zaprzestania był niski wskaźnik akceptacji programistów. Mówiąc najprościej, programiści uznali, że nie warto podejmować wysiłku, aby przyciągnąć uwagę stosunkowo małej bazy użytkowników.

Jeśli programistom nie zostanie zapewniona wystarczająco łatwa platforma programistyczna, bardzo niewielu z nich będzie zachęconych do wybrania nowej architektury i włożenia wysiłku w jej wspieranie. Znaczenie tego nie może być niedocenione, jak pokazały wysiłki Apple przed przejściem na architekturę ARM w swoich laptopach z układami SoC z serii M, co zajęło prawie dwa lata. Aby to ułatwić, Apple musiał zapewnić programistom wsparcie przy tworzeniu aplikacji w Xcode, aby uniknąć jak największej liczby problemów podczas przejścia, nie wspominając pożyczanie programistom komputerów Mac mini z chipem A12Z, podobnie bazujący na architekturze Arma.

Chociaż należy zauważyć, że programiści prawdopodobnie byli już zmotywowani do pracy nad tym przejściem, biorąc pod uwagę, jak stosunkowo duża jest baza użytkowników systemu macOS, tak drastyczne przejście zajęłoby znacznie więcej czasu, gdyby nie wsparcie Apple.

Ramię pociągające za wszystkie sznurki

Monopol na jakąkolwiek branżę nie jest niczym nowym, ale bardzo niewiele firm może pochwalić się tak ścisłą kontrolą nad większością całego rynku jak Arm. Pomimo uzyskania oficjalnego wsparcia od Google, nie widzieliśmy jeszcze na wolności urządzeń z Androidem opartych na architekturze RISC-V. Ponieważ nie ma innych widocznych zagrożeń dla całkowitej dominacji Arma, nie jest najbardziej zaskakującą wiadomością to, że Armia próbuje to wykorzystać, zwłaszcza po Proponowane przez Nvidię przejęcie Arm upadło.

Poczekamy i zobaczymy, czy Arm potwierdzi tę wiadomość, ale nie można nie myśleć o tym, jak duży wpływ może mieć prosta decyzja na cały rynek, a największymi ofiarami są konsumenci.

Skontaktowaliśmy się z firmą Arm w celu uzyskania komentarza i poinformujemy Cię, jeśli otrzymamy odpowiedź.